Wczoraj udało mi się w końcu uszyć poduchy, za które się od długiego czasu nie mogłam zabrać :)
Takie babciowe, z grubego lnu i jedna z szydełkową serwetką (jest ich w sumie 5, ale fotele nie zostały uwiecznione bo bateria siadła :))
Jak widzicie u mnie jest troche babciowo i trochę nowocześnie,
nie za dużo wszystkiego- graciarni nie lubię:)
Na fotce widać tylko ścianę śliwkową- reszta jest limonkowa :)
kilka zbliżeń na dekoracje:
Brakuje jeszcze kolorowych jajeczek, ale jutro to nadrobimy :)
A teraz zabieram się za pasztet :)
Pozdrawiam wszystkich cieplutko :)